Przejdź do głównej zawartości

A. Ostrowski i K. Rak, dwie książki o Rosji

 

Parę miesięcy temu przeczytałem Rosję - wielkie zmyślenie... Arkadija Ostrowskiego, na przekór pełnemu tytułowi (...od wolności Gorbaczowa do wojny Putina), opisującą przemiany ideologiczne szczytów władzy Związku Radzieckiego już po śmierci Stalina w marcu 1953 (choć co jest niewątpliwą stratą, sto dni Ławrientija Berii zostało pominięte). Bardziej udane próby krytycznej oceny przeszłości podjął Nikita Chruszczow, niestety sam z czasem doszedł do wniosku, że destalinizacja delegitymizuje jego władzę (powstanie na Węgrzech i niekonsultowana zmiana I sekretarza w Polsce), a opozycja dawnych stalinowców zablokowała dalsze rozliczenia w 1962 i odsunęła go od władzy dwa lata później.

Następnie plany reform przedstawiali A. Kosygin i J. Andropow, jednak spotkali się z takim samym oporem współpracowników jak dwaj wcześniej wspomnieni. Dopiero faworyt tego drugiego, M. Gorbaczow, doprowadził z sukcesem do rozpadu bolszewickiej partii oraz Sowieckiego Sojuszu (w skutek nieudanego puczu G. Janajewa). Książka najwięcej uwagi poświęca okresowi 1985-99, przedstawiając rosyjską "przebudowę", gdy to sam M. Gorbaczow i podległe mu KGB zaimportowali zachodnią kulturę oraz inicjowali urynkowienie i prywatyzację gospodarki. Na polu idei, czołowi rosyjscy liberałowie jak W. Żyrinowski, W. Surkow i D. Miedwiediew raczej równie dobrze odnaleźliby się jako politycy w okresie stalinowskim, a ich deklaracje ideowe są mało przekonujące wobec realnych wyników Rosji w światowych zestawieniach swobód (gospodarczo 113/177 miejsce, zaś prasowo 155/180 miejsce). Autor za kluczowy moment odejścia od liberalizmu w Rosji wskazał dwie wojny czeczeńskie, gdy władze starły się z kaukaskimi separatystami. Wobec zaistniałego konfliktu, to same prywatne media (kierujący nimi oligarchowie) poparły "generalną linię partii", dostosowując przekazywane społeczeństwu treści do punktu widzenia Kremla i Łubianki.

Granice według traktatu brzeskiego 1918, Wikimedia Commons

Te same granice w innym rzucie mapy, fragment pracy znalezionej na 'Deviant Art'

Druga książka skończona dosłownie parę dni temu, to znakomita praca historyka Krzysztofa Raka o nieudanej próbie "pacyfikacji" Europy Wschodniej po I wojnie światowej, przedstawia relacje pięciu stolic – Moskwy, Warszawy i Berlina wobec Paryża i Londynu. Monografia opisuje głównie okres 1924-35, to jest od momentu, gdy Niemcy zgłosiły chęć wstąpienia do Ligi Narodów (więc i pojednania z Anglią i Francją) aż do śmierci J. Piłsudskiego, jako że pisana jest z perspektywy polskiej. 

Zaprowadzenie trwałego pokoju okazało się niemożliwe przede wszystkim dlatego, że Niemcy i Rosja były jednakowo największymi przegranymi wojny zaczętej w 1914. Pierwszy kraj wygrał ją na froncie wschodnim, podpisując 3 marca 1918 w Brzegu traktat pokojowy, po to by w niecałe dziewięć miesięcy obalić go rozejmem z 11 listopada w Compiègne na froncie zachodnim. Dla Moskwy naturalnym punktem odniesienia była granica sprzed wojny, a dla Berlina ta, na jaką zgodzono się w Brzegu. Sprawę komplikowało to, że jeszcze decyzją kajzerowskich Niemiec uformowano na odebranym carskiej Rosji obszarze pięć państw – Królestwo Polskie, Królestwo Litwy, Zjednoczone Księstwo Bałtyckie (Estonię i Łotwę), oraz Białoruską i Ukraińską Republiki Ludowe, które musiały podjąć walkę o zachowanie własnego politycznego bytu po upadku Niemiec i wypracować granice akceptowalne dla samych zainteresowanych, odpowiadające rzeczywistemu rozmieszczeniu narodowości.

Zamieszkanie Polaków wg stanu z 1920 za Wikimedia Commons

Pomimo zawarcia z Rosją pokoju ryskiego w 1921, granica Polski niezgodna z podziałem etnicznym dla bolszewików była z zasady tylko tymczasowa (też każdy układ zawarty z "krajem kapitalistycznym"). Niemcy nie mogli użyć przesłanki narodowościowej dopominając się o zwrot Pomorza Gdańskiego, argumentowali więc o skrócenie (zaokrąglenie) granicy, tak by oba kraje zajmowały bardziej zwarty obszar. Warszawa jednak nie mogła zgodzić się ani na utratę dostępu do morza, ani na utratę zajętej części obszaru dwóch wschodnich sojuszników, porzuconych przy zawarciu pokoju z Sowietami (dyplomaci endeccy odrzucali ideę odbudowy Polski federalnej Paderewskiego i Piłsudskiego). Z tych powodów rządy Niemiec i Rosji ciążyły do współpracy przeciw tzw. "limitrofom", już w 1919 Lew Trocki i Hans von Seeckt nawiązują kontakt i konsultują szanse na przywrócenie granicy rosyjsko-niemieckiej z 1914, następnie oba kraje zawarły traktaty w Rapallo i w Berlinie (1922 i 1926). 

Londyn i Paryż doszły do słusznego wniosku, że zbyt ciężkie warunki "dyktatu wersalskiego" izolują Berlin od Zachodu zachęcając do współpracy z Moskwą, równie wrogą tej umowie międzynarodowej, podjęły więc na jesieni 1924 starania jej rewizji (w ramach akcesji Niemiec do Ligi Narodów), zakończone podpisaniem traktatów lokarneńskich w październiku następnego roku. Wielka Brytania i Włochy zagwarantowały Francji i Belgii nienaruszalność ich granicy z Niemcami, co do czego zgodziły się wszystkie pięć państw. Jednocześnie wstrzymano się od zabezpieczenia granicy z Czechosłowacją i Polską, pomimo sprzeciwu ministrów Edvarda Beneša i Aleksandra Skrzyńskiego, którzy okazali się tylko obserwatorami negocjacji. 

Lata po 1925 to coraz bardziej beznadziejne próby ratowania pokoju; niemniej K. Rakowi udało się przedstawić duży talent dyplomatyczny kanclerza G. Stresemanna i marszałka J. Piłsudskiego, umiejących walczyć o interesy swoich krajów rozgrywając między Moskwą z jednej strony, a Paryżem i Londynem z drugiej – działających jednak w kontrze do siebie. Okres ten kończy się wraz z w pełni jawnym zbrojeniem Niemiec, gdy Hitler w marcu 1935 przywrócił pobór wojskowy. Coraz bardziej wojenne nastroje w Europie (włoskie ekspedycje do Libii i Etiopii, remilitaryzacja Nadrenii, hiszpańska wojna domowa) współgrały z planami Stalina sprowokowania tzw. "wojny imperialistycznej" mocarstw zachodnich (ta rzekomo miałaby pchnąć zdesperowane i sterroryzowane w jej wyniku narody do "rewolucji światowej"). 

Obie książki są bardzo warte polecenia, i choć opowiadają historię Rosji w dwóch zupełnie różnych okresach zeszłego wieku, niejako nabierają aktualności wobec toczącej się od ponad stu dni wznowionej wojny na Ukrainie – Putin podobnie jak Gorbaczow był faworytem Andropowa, szefa służby wciąż odnoszącej się do swego założyciela, kresowego polskiego ziemianina – Feliksa Dzierżyńskiego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A. Walicki o okresie Polski Ludowej

Pięć dni temu skończyłem lekturę zakupionej przed rokiem książki Andrzeja Walickiego PRL i skok do neoliberalizmu. Jaruzelski / Solidarność / zdrada elit , będącej jedną wielką polemiką z układem politycznym Trzeciej Rzeczypospolitej. Jest to wybór tekstów prezentujących stanowisko bezpartyjnego, który czynnie wspierał reformistów w PZPR z 1956 i 1980, nie chodzi więc zdecydowanie o krytykę w stylu narracji rządzącego po 2015 w Polsce ugrupowania. Zmarły w sierpniu 2020 profesor należał do tzw. warszawskiej szkoły historyków idei i był jej chyba najbardziej rozpoznawalnym przedstawicielem, zaraz po Leszku Kołakowskim. Chciałem poznać jego racje w myśl zasady, że "należy wysłuchać drugiej strony" (audi alteram partem). Plakat propagandowy z okresu powojnia, źr. Polskie Radio SA Autor podejmuje kwestię zasadności stosowania terminu antykomunizmu bez oglądania się na narodowe procesy liberalizacji (czy ściślej, "detotalizacji") reżimów   –   bądź to po śmierci zakładaj

Swoboda, Dostojewski o sile i słabości chrześcijaństwa

  Na początku zeszłego miesiąca skończyłem lekturę kolejnej rosyjskiej książki, "Braci Karamazow" Dostojewskiego, gdzie jak w paru jego powieściach ("Biesy", "Zbrodnia i kara"), perypetie przedstawionych bohaterów służą za pretekst do dyskusji nad stanem ówczesnej Rosji, czy w ogóle Europy. Kluczową dla wątku rozważań ideowych postacią jest Iwan Karamazow, środkowy spośród "legalnych" synów z Fiodora Pawłowicza (czwartym i domniemanym pozamałżeńskim, ma być lokaj Smierdiakow, co sugeruje narrator). F. Dostojewski sportretowany przez W. Pierowa, Wikipedia W księdze drugiej syn Iwan w obecności ojca wszczyna kłótnię z ich sąsiadem, liberałem i "zapadnikiem", Miusowem – w obronie własnego artykułu postulującego zupełne zastąpienie sądów państwowych przez duchowne i konsekwentnie wyraża pogląd, że Cerkiew powinna zawrzeć w sobie całe państwo. Głosi też poniekąd słuszną tezę, że Kościół nie może pogodzić się z rolą zwykłego "zrzeszenia